Po niezwykle emocjonującym i wyrównanym meczu 10. serii PGNiG Superliga: KPR Legionowo – Azoty Puławy, z dużym wysiłkiem trzema bramkami zwyciężyły Azoty.
To było wielkie widowisko i gratka dla fanów piłki ręcznej, widowisko pokazujące jak dynamiczny i nieprzewidywalny to sport. Faworytem meczu były tu Azoty Puławy, jednak to KPR wrzucił pierwszą bramkę w pierwszej minucie. Cała pierwsza połowa tego spotkania była walką o każdą bramkę – różnica bramkowa oscylowała wokół jednego gola. Ostatecznie na przerwę drużyny schodziły osiągnąwszy remis 10:10, wzbudziwszy w kibicach KPRu wielkie nadzieje co do końcowego wyniku.
Druga połowa meczu była jeszcze bardziej emocjonująca niż pierwsza – do 36. minuty KPR Legionowo odskoczył na trzy bramki. Azoty zdołały odrobić dwie i przez dłuższą część drugiej połowy, podobnie jak w pierwszej, była bitwa o każdego gola – przy różnicy bramkowej oscylującej wokół 1-2 bramek. Przełamanie nastąpiło w 53. minucie meczu przy niewykorzystanym rzucie karnym Michała Grabowskiego. W tym momencie zawodnicy gości zwarli szyki, przyspieszyli i ostatecznie przypieczętowali swoje zwycięstwo trzema bramkami.
W drużynie KPRu szczególnie wyróżnił się bramkarz – Mikołaj Krekora, który błyszczał i wychodził z siebie przez cały mecz oraz młody skrzydłowy Michał Grabowski – dotychczas specjalizujący się w rzutach karnych, a dziś dostał szansę gry w szerszym wymiarze czasowym. Na uznanie zasługuje gra w obronie całej drużyny KPR.
Trener Daniel Waszkiewicz po zakończonym meczu nie chciał komentować gry swoich zawodników i skupił się na podkreślaniu walorów gry drużyny gospodarzy.
Statystyki zobaczysz TUTAJ