W meczu 11. serii spotkań PGNiG Superligi ORLEN Wisła rozbiła Chrobrego Głogów 37:20. Już po pierwszej połowie różnica między obiema drużynami wynosił 13 bramek.
Dobrze ustawiona obrona 5-1 Nafciarzy od pierwszych minut nie pozwalała przyjezdnym na zbyt wiele. Płocczanom nie pozostawało nic innego, jak wybronione piłki zamieniać na bramki i już w 6.min. wynik wynosił 5:1. Przyjezdni wyglądali na totalnie pogubionych, z czego zdawał sobie sprawę również trener Jarosław Cieślikowski, prosząc po dziesięciu minutach o chwilę rozmowy ze swoimi podopiecznymi. Po wznowieniu obraz gry nie uległ zmianie z tym wyjątkiem, że coraz śmielej w bramce Chrobrego poczynał sobie Rafał Stachera.
Goście tylko jego postawie mogą zawdzięczać fakt, że przez krótki okres różnica między obiema drużynami przestała się zbliżać do dziesięciu oczek. Nieoczekiwanie zagotowało się na boisku, gdy w 17.min. karę dwóch minut otrzymał Tiago Rocha. Z decyzją sędziego najbardziej nie zgadzał się Lovro Mihić, który odepchnął jednego z zawodników Chrobrego. Ten upadł na parkiet, a Chorwat obejrzał czerwoną kartkę. Mimo gry w podwójnym osłabieniu znakomitymi interwencjami popisał się Adam Morawski, a jego koledzy kontynuowali punktowanie rywala i w 22.min. wynik brzmiał już 15:5. Goście byli bezradni w ataku i wobec kolejnych kontr Nafciarzy, które do przerwy dały im imponujące prowadzenie 19:6.
Po zmianie stron trener Piotr Przybecki desygnował do gry m.in. Marcina Wicharego i Mateusza Piechowskiego, dla którego był to pierwszy występ od dokładnie dziewięciu miesięcy. Nafciarze mimo dobrej postawy Stachery szybko zdobyli kolejne dwie bramki i już po trzech minutach o czas poprosił trener Cieślikowski. Tym razem rozmowa z zawodnikami przyniosła pożądany efekt, gdyż trzy następne trafienia były już dziełem jego podopiecznych (22:9). Wiślacy nie byli już tak skuteczni, jak przed przerwą. Nie forsowali tempa, a i płaska obrona 6-0 bardziej „leżała” głogowianom. Wobec tego Chrobry pozwolił sobie na małą kosmetykę wyniku, ale i tak różnica między obiema drużynami oscylowała wokół trzynastu oczek. Gospodarze poderwali się jeszcze w ostatnich minutach pojedynku i ostatecznie zwyciężyli w rozmiarach 37:20, inkasując ze to zwycięstwo dwa punkty.
– Drużyna ORLEN Wisły jak tak dobrą ekipą, że żeby uzyskać dobry wynik, trzeba zagrać perfekcyjnie, z pełnym zaangażowaniem i nie można pozwolić sobie na tak dużą ilość błędów, na jaką my sobie dzisiaj pozwoliliśmy. Przeciwnik w sposób zdecydowany wykorzystywał każdy nasz błąd – mówił po meczu trener Chrobrego Jarosław Cieślikowski.
– Naszym zadaniem było ustawić sobie w pierwszej połowie to spotkanie tak, żebyśmy potem mogli je tylko kontrolować, mając w perspektywie kolejny mecz już we wtorek. Chrobry Głogów mimo wszystko to zespół, który potrafi grać w piłkę ręczną. Nam jednak udało się skontrować ich błędy – powiedział szkoleniowiec ORLEN Wisły.
ORLEN Wisła Płock – Chrobry Głogów 37:20