Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 11 października 2020

Górnicza strzelanina w drugiej połowie!

Trójkolorowi długo czekali na kolejne spotkanie na parkiecie, wszak w międzyczasie stracili z racji zagrożenia koronawirusem dwa spotkania – w ramach odwołanego Pucharu Polski i przełożonej 4. serii rozgrywek ligowych. Ten czas jednak wykorzystali na odbudowę zdrowia kluczowych zawodników i dzięki temu przeciwko wymagającemu rywalowi, jakim bez wątpienia jest Torus Wybrzeże Gdańsk, mogli wyjść praktycznie w komplecie. Mecz jednak zapowiadał się od początku wyjątkowo emocjonująco.

Łukasz Gogola Górnik Zabrze / PGNiG Superliga piłka ręczna

Zabrzanie rozpoczęli od świetnego przechwytu i kontry zakończonej trafieniem Jana Czuwary. Nikt chyba jednak nie zauważył jak szybko po wznowieniu odpowiedział Mateusz Jachlewski. Trójkolorowi jednak zdołali wypracować dwie kolejne okazje i po trzech minutach prowadzili 3:1. Kolejne trzy minuty to już prowadzenie 6:2, z czego aż cztery trafienia zanotował górniczy kadrowicz, Jan Czuwara! W jeszcze lepszej skuteczności przeszkadzały jednak kolejne kary dla zabrzan – wpierw Saszy Buszkowa, a chwilę później dla Bartka Bisa. Co gorsza, gospodarze zmarnowali też dwa rzuty karne, które bez cienia wątpliwości odbijał Artur Chmieliński. To była tylko woda na młyn dla gości, którzy zaczęli odrabiać straty. Z czterech bramek przewaga zmniejszyłą się do jednej, a zabrzanie wciąż nie potrafili przełamać swojej nieskuteczności. To był znak dla trenera Lijewskiego, by poprosić o czas i natychmiast poukładać zespół, który najwyraźniej po prostu za bardzo się spieszył z kolejnymi akcjami. Spokojne budowanie ofensywy przyniosło skutek i… trafienie Łukasza Gogoli. Rozpędził się też Jakub Skrzyniarz w bramce, odbijając dwie ważne próby z rzędu! Wszystko zaczęło wracać do normy i w 19. minucie zabrzanie prowadzili już 12:8. Gdańszczanie okazali się jednak być mocno zdeterminowani i znów zaczęli powolny marsz ku odrabianiu strat. W ataku pracowali bardzo spokojnie, świetnie realizując wypracowane schematy i jedyne, co stało im na przeszkodzie, to Jakub Skrzyniarz. I znów jednak mimo jego wytrwałości, Trójkolorowi wygrywali tylko jedną bramką na kilkanaście sekund przed końcem pierwszej połowy. O zwiększeniu przewagi “do szatni” zadecydował szalony rzut Krzysztofa Łyżwy na 15:13 w ostatnim momencie. 

Goście wyraźnie byli zmotywowani, by urwać faworytowi punkty. Każde udane zagranie było powodem do radości dla wszystkich zawodników, a palmę pierwszeństwa w grze Wybrzeża przejął Mateusz Wróbel, popisując się czy to świetnym zwodem, który kompletnie rozłożył defensorów z Zabrza, czy też rzutem z 10 metrów, okazującym się nie do zatrzymania. Gospodarze w ataku nie potrafili stworzyć skoordynowanego zagrożenia. A nawet gdy piłka znajdowała się za linią obrońców, to na wysokości zadania stawał Chmieliński. Aby liczyć na pozytywne rozwiązanie meczu, konieczne było odnalezienie przez Trójkolorowych sposobu na golkipera z Gdańska. W innym przypadku kwestią czasu było wyrównanie i rozstrzygnięcie meczu mogłoby się ważyć do ostatnich sekund. Wtedy jednak w szeregi gości wdała się wątpliwość, co dało zabrzanom serię trzech trafień z rzędu (20:16). Kluczowe więc było, by znów nie poddać się emocjom i w nieodpowiedzialny sposób zmitrężyć przewagę. Pęd jednak trwał! Zabrzanie rzucali z każdej pozycji, wykorzystywali kontry i w 45. minucie po trzech trafieniach Bartka Tomczaka z rzędu, było już 26:17! Ręce same składały się do oklasków, gdy zabrzanie po prostu zaczęli strzelać jak do kaczek, a przy tym wyraźnie fantastycznie się bawić, jak chociażby przy dwójkowej kontrze, gdy Bartek Tomczak już w powietrzu podał do Saszy Buszkowa, a ten zanotował trafienie na 28:18. A co więcej, swoje dodał też sam Tomczak, pięknie rzucając kilkanaście sekund później zza pleców. Zdawało się, że goście już poddali się całkowicie. Zabrzanie znów notowali trafienia seriami, z łatwością mierząc do pustej bramki. 

Sporo emocji wniosła awaria zegara, która dała obu zespołom chwilę na oddech w ostatnich minutach spotkania. Zabrzanie już zaczęli świętować imponujące prowadzenie. A wynik znów ustalił Krzysztof Łyżwa, tym razem wykańczając kontrę na 38:21.

https://www.tvp.pl/shared/details.php?copy_id=50288550&object_id=50288489&autoplay=false&is_muted=false&allowfullscreen=true&template=external-embed/video/iframe-video-embed.html

Górnik Zabrze – Torus Wybrzeże Gdańsk 38:21 (15:13)

Górnik: Galia, Skrzyniarz – Bondzior 3, Daćko 3, Bis 1, Tomczak 4, Łyżwa 5, Sluijters 5, Czuwara 5, Buszkow 4, Gliński, Gogola 6, Kondratiuk, Dudkowski, Krawczyk, Adamuszek 1 Trener: Marcin Lijewski

Kary: 8 minut (Buszkow, Bis 2, Adamuszek)

Karne: 3/6

Wybrzeże: Chmieliński, Witkowski – Powarzyński 1, Filipowicz 2, Gądek 1, Leśniak 1, Gavidia 3, Jachlewski 4, Sulej, Kosmala 1, Papaj 1, Comerlatio 1, Wróbel 1, Adamczyk 3, Janikowski, Woźniak. Trener: Damian Wleklak

Kary: 4 minuty (Adamczyk, Papaj)

Karne: 2/3

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: