Mecz NMC Górnika Zabrze z Gwardią Opole był jednym z najciekawszych spotkań w drugiej serii spotkań nowego sezonu PGNiG Superligi. Opolanie pewnie rozprawili się z poprzednim rywalem, za to Górnik do samego końca walczył z Grupą Azoty Tarnów. Czy była to zasłona dymna przed kolejnym rywalem? O tym dowiedzieliśmy się we wtorkowy wieczór.
Mecz otworzył Marek Kąpa, wieloletni ceniony zawodnik i szkoleniowiec, który oddał rzut honorowy. Zabrzanie występowali w jeszcze bardziej okrojonym składzie, bowiem brakowało w nim Marka Daćki, który doznał drobnego urazu karku. Nie przeszkodziło im to jednak przerwać pierwszej akcji gości i wywalczeniu skutecznie wykorzystanego przez Bartka Tomczaka karnego. Mecz rozpoczął się błyskawicznie. Zaledwie w dwie minuty padło aż pięć bramek, a tablica wskazywała 3:3.
ZOBACZ MATERIAŁY WIDEO Z MECZU
Oba zespoły wymieniały się ciosami, a Gwardziści świetnie rozgrywali zawody z drugiej linii. W Zabrzu rozstrzelał się Michał Adamuszek, który w pierwszym kwadransie meczu zdobył aż trzy imponujące bramki. Przełom nastąpił w 16. minucie, kiedy najpierw trafił Zieniewicz, a po chwili kontrę wykończył Siwak, sforując gości na dwubramkowe prowadzenie. Zrewanżował się najpierw Czuwara, a potem po raz kolejny z karnego (wywalczonego przez Kondratiuka) Tomczak i znów było remisowo, 11:11. Trzecie trafienie z rzędu dla zabrzan zdobył Szymon Sićko, a to był znak dla trenera Kuptela, by zażądać czas. Jego instrukcje dalej dawały jednak remis. Sićce niestety nie wyszły dwa następne rzuty, które dały kontry rywalom. Jedną odbił Jakub Skrzyniarz, ale w drugiej, przy rzucie Mauera, był bez szans. Po kolejnej dwuminutowej karze dla Jankowskiego za faul na Adamuszku, zabrzanie przejęli inicjatywę. Trafili dwa razy z rzędu: wpierw Pawelec z pozycji, a później Czuwara, wykańczając piękne podanie przez całą połowę. Sędziowie jednak wyrównali szansę, karząc po chwili także Damiana Pawelca. Mimo tego Górnicy zdołali przechwycić piłkę, ale rzut Kondratiuka przez całe boisko minął się znacznie z bramką. Na domiar złego Krystian Bondzior w ostatnich sekundach pierwszej połowy otrzymał dwuminutową karę. Udało się jednak utrzymać remis 15:15.
W drugiej odsłonie gry znów zrobiło się nerwowo. Oba zespoły wymieniały się ciosami. Dramat nastąpił w 33. minucie, gdy po starciu z rywalem na parkiet padł Iso Sluijters. Na chwilę stracił przytomność i konieczna była interwencja lekarska. Na szczęście po chwili wstał z parkietu i… zobaczył dwuminutową karę za faul na rywalu…
ZOBACZ MATERIAŁY WIDEO Z MECZU
Mimo tego wyraźnego osłabienia, Trójkorowi zdołali wywalczyć minimalną przewagę jednej bramki. Gwardia jednak nie opuściła, a Mateusz Jankowski wykazał się ogromnym hartem ducha, dwukrotnie dobijając (w końcu skutecznie!), jeden z rzutów swojego kolegi. Ale to nic na zabrzan! Krzysztof Łyżwa świetnie wykorzystał kontrę, a po chwili jeszcze przechwycił piłkę i zdołał wywalczyć dwie minuty kary dla rywali. Kolejne trafienie Buszkowa dało wynik 23:20 w 40. minucie meczu! To było jednak za mało, by myśleć o pokonaniu rywala. Konieczna była pełna koncentracja i odrobina szczęścia. Tym bardziej, że w opolskiej bramce Mateusza Zembrzyckiego zmienił Adam Malcher. A ten po chwili popisał obroną rzutu, po fantastycznym przechwycie Łyżwy. Dobitki Buszkowa już jednak nie obronił! 27:22 na kwadrans przed końcem było niezłym prognostykiem. Goście jednak włączyli drugi bieg i po szalonym pościgu i trzech bramkach z rzędu doprowadzili do wyniku 29:27. Znów serią odpowiedzieli zabrzanie.
Po trafieniach Łyżwy i dwóch nadwyraz dobrze dysponowanego Buszkowa było już 32:27, a tablica zegarowa wskazywała mniej niż osiem minut do końca. Najważniejsza była więc koncentracja w obronie i unikanie strat w ataku. Coraz lepiej prezentował się też Jakub Skrzyniarz, które stawka meczu tylko dodatkowo nakręciła. Najważniesze byly kolejne dwie-trzy minuty, aby nie roztrwonić pięciu bramek zaliczki. Niestety karę dwóch minut zobaczył Michał Adamuszek… Co gorsza po chwili na ławkę zszedł także Sićko, więc zabrzanie musieli zagrać w podwójnym osłabieniu… Wolno rozgrywali piłkę, miarkując podania, by uniknąć niepotrzebnej straty. W końcu lukę między rywalami wypatrzył Adrian Kondratiuk i zdołał rzucić 34. bramkę dla Trójkolorowych! Po chwili trafienie dołożył Łyżwa i było już w zasadzie wiadomo kto wygrał! Zabrzanie wygrali 37:31!
NMC Górnik Zabrze – Gwardia Opole 37:31 (15:15)
NMC Górnik: Galia, Skrzyniarz – Bondzior, Bis 1, Tomczak 6, Sićko 3, Łyżwa 6, Sluijters 2, Czuwara 2, Pawelec 2, Buszkow 7, Gogola 1, Kondratiuk 2, Adamuszek5. Trener: Marcin Lijewski
Kary: 14 minut (Bondzior, Bis, Sićko, Sluijters, Pawelec 2, Adamuszek)
Gwardia: Zembrzycki, Malcher – Lemaniak 3, Scisłowicz 1, Siwak 3, Zarzycki 4, Klimków 2, Mokrzki 3, Zieniewicz 3, Jankowski 2, Zadura 1, Mauer 6, Morawski, Działakiewicz 3. Trener: Rafał Kuptel
Kary: 12 minut (Scisłowicz, Zieniewicz, Jankowski 2, Zadura 2)