W piątkowy poranek, 27 kwietnia, zespół PGE VIVE Kielce udał się w podróż do Paryża, gdzie jutro, o godz. 17:30 będzie walczył o siedmiobramkowe zwycięstwo z Paris Saint-Germain. Tylko tak wysoka wygrana, bez żadnych dodatkowych warunków zapewni kielczanom awans do finałowego turnieju Ligi Mistrzów w Kolonii. Żółto-biało-niebiescy mogą ewentualnie pokonać gospodarzy jednym trafieniem mniej, ale wówczas będą musieli zdobyć więcej niż 34 bramki (bo tyle w Hali Legionów zdobyło PSG). Z zespołem nie wyruszył kontuzjowany Krzysztof Lijewski. Jest natomiast Alex Dujshebaev, ale jego występ w drugim ćwierćfinale wciąż stoi pod znakiem zapytania.
Nie pospali zbyt długo zawodnicy PGE VIVE Kielce, którzy wczoraj wieczorem jeszcze trenowali w Hali Legionów. Już dziś, o godz. 8 rano kielczanie wyjechali autokarem sprzed hali, udając się w kierunku Warszawy, skąd chwilę przed godz. 13 odlecieli do Paryża. Na lotnisku Charlesa de Gaulle’a drużyna wyląduje po godz. 15, a następnie uda się do hotelu, gdzie będzie miała około godzinę wolnego, ponieważ jeszcze tego popołudnia zaplanowano ostatni trening przed sobotnim meczem. Po zajęciach wspólna kolacja, a zaraz potem marsz do łóżek, bo jutro najważniejszy jak dotąd dzień obecnego sezonu!
Sobota rozpocznie się wspólnym śniadaniem, a tuż po nim kolejną już w ostatnich dniach analizą wideo rywala. Około południa zawodnicy dostaną wolne na lunch. Po godz. 15 natomiast zaplanowano wspólną kawę, a następnie wyjazd do hali na mecz, który rozpocznie się o godz. 17:30. Drużyna PGE VIVE Kielce będzie w nim wspierana przez kilkudziesięcioosobową grupę kieleckich kibiców, którzy zadeklarowali swoją obecność w Paryżu.
W niedzielę zawodników i sztab szkoleniowy czeka kolejna wczesnoporanna pobudka, bo już o godz. 6 planowane jest śniadanie, po którym zespół uda się w podróż powrotną do Kielc. Około południa drużyna wyląduje w Warszawie. Jak widać na załączonych obrazkach, zawodnicy są w dobrych humorach, pełni nadziei na sobotnie zwycięstwo. Trzymamy kciuki i mocno wierzymy w to, że dokładnie w takich samych nastrojach będą wracać do domu! Z uśmiechami na twarzach i awansem do Final Four w kieszeni.