Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 26 października 2020

Publicystyka Superligi: Małe szczęścia

Aż trzy mecze PGNiG Superligi udało się rozegrać w minionym tygodniu. Ale zaraz, zaraz, panie Wojs, jak to? Chyba tylko trzy, przecież zaplanowanych było osiem – mógłby ktoś powiedzieć. I nie będzie w błędzie. Ja jednak wychodzę z założenia, że w obecnych realiach – gdy do odwołania zawodów wystarczy ledwie podejrzenie zakażenia u jednego z zawodników (vide sobotni mecz w Głogowie) – nie ma znaczenia jak często i kiedy gramy. Ważne, że w ogóle gramy.

Każde odbyte spotkanie traktuję w kategoriach sukcesu. Ot, takie małe szczęścia. Tak jak w swym felietonie pisał przed tygodniem redaktor Osiński, któremu każdy kolejny rozegrany mecz sprawia autentyczną radość – mam podobnie. 

Radość sprawił mi więc wtorkowy mecz w Szczecinie. Nie wiem co takiego ma w sobie Pogoń, ale śledząc jej spotkania mam przed oczami Stal Mielec z czasów Ryszarda Skutnika. Może chodzi o charakterystyczną dla Czeczeńców zadziorność, a może o to, że tak jak przed laty w Stali próżno szukać tam jednego wybijającego się nad resztę lidera? A może o team spirit? Tak, to w przypadku Pogoni wybija się na pierwszy plan – widać, że w jej szatni nie ma podziałów i wszyscy dobrze czują się w swoim gronie.

To przekłada się na wyniki Portowców, choć na razie głównie te na własnym boisku. We wtorek w hali przy ul. Twardowskiego pokonali MMTS Kwidzyn 31:25. W sobotę zaś przegrali na wyjeździe z Gwardią 21:28. Nie bez znaczenia były tu szybkie czerwone kartki dla Mateusza Zaremby i Piotra Rybskiego, co wobec urazów Pawła Krupy i Wojciecha Matuszaka (byli z drużyną w Opolu, ale na boisku się nie pojawili) poważnie ograniczyło możliwości zespołu w drugiej linii. Cóż, takie mecze też się zdarzają. Jeśli Pogoń miałaby jednak pójść śladem Stali Skutnika i namieszać w ligowej czołówce, musi punktować na terenie rywali. I to silniejszych niż Grupa Azoty SPR Tarnów…

Mecz w Opolu był swoją drogą kwintesencją szczypiorniaka w stereotypowym męskim wydaniu. Twarda gra w obronie, dziewięć dwuminutowych kar, trzy czerwone kartki. Inny obraz piłki ręcznej – ten bardziej nowoczesny – zobaczyliśmy w niedzielę w Lubinie. Zagłębie i Łomża Vive Kielce o defensywie nie myślały zbyt wiele i zagrały w myśl zasady, że to atak wygrywa mecze. Efektem aż 75 goli. Lepsi w ofensywie byli oczywiście kielczanie, 43 razy pokonując bramkarzy Miedziowych. Zagłębiu pozostała natomiast rola lidera w klasyfikacji „najwięcej bramek rzuconych w meczach z Vive”, czym z dumą chwaliło się w mediach społecznościowych. Ot, takie małe szczęścia.

Publicystyka Superligi to nowy projekt komunikacyjny PGNiG Superligi. Eksperci zajmujący się piłką ręczną będą w każdy poniedziałek komentować najważniejsze wydarzenia z ligowych rozgrywek.

Autor: Maciej Wojs
dziennikarz TVP Sport

Od małego związany z piłką ręczną za sprawą ojca, w przeszłości zawodnika ekstraklasowych Unii Tarnów i Hutnika Kraków. Dziennikarską przygodę zaczynał, pisząc dla SportowychFaktów. Od 2018 roku w TVP Sport, gdzie oprócz opisywania handballowej rzeczywistości, od czasu do czasu próbuje sił w roli reportera i komentatora.

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: