W meczu 16. serii spotkań PGNiG Superligi ORLEN Wisła Płock pokonała Chrobrego Głogów 29:21. Nafciarze zaimponowali przede wszystkim postawą w defensywie oraz grą z kontry.
Podobnie jak w Mielcu Nafciarze rozpoczęli spotkanie ustawieniem 5-1 w obronie, ale tym razem przyniosło ono taki efekt, jakiego trener Xavier Sabate oczekiwał. Goście przez prawie pięć minut nie byli w stanie trafić do bramki Adama Borbely i tylko opieszałość Wiślaków w ataku pozycyjnym spowodowała, że to paradoksalnie goście w 7.min. prowadzili 3:2. W tym czasie znakomicie w bramce Chrobrego sprawował się Michał Kapela, który dawał się pokonać jedynie w sytuacjach sam na sam. Mimo stanu 3:3, o czas zdecydował się poprosić trener Jarosław Cieślikowski, który wyraźnie dostrzegł, że bramki jego podopiecznych bynajmniej nie wynikają ze składnych akcji. Po powrocie na parkiet Nafciarze grali swoje – czyli szczelną obronę i kontrataki. Dość powiedzieć, że pierwsze sześć goli zdobyli właśnie po takich akcjach. Z biegiem czasu statystyka ta stawała się coraz bardziej imponująca – w 20. min. było 13:8, z czego 11 bramek gospodarze zdobyli po kontrze w pierwsze tempo. Przewaga ORLEN Wisły Płock systematycznie rosła i na przerwę oba zespoły zeszły przy stanie 18:11.
Początek drugiej odsłony spotkania to festiwal błędów z obu stron, co pozwoliło Chrobremu odrobić część strat. Wreszcie zniecierpliwiony Xavier Sabate poprosił o przerwę dla swoich podopiecznych. Głogowianie wciąż mieli poważne problemy ze sforsowaniem płockiej defensywy. Dodatkowo w bramce dobrze radził sobie Marcin Wichary, który odbił kilka trudnych piłek. Jego koledzy z pola dołożyli do tego kilka kontr i w 53.min. wynik brzmiał już 25:17. I choć gra w ataku gospodarzy mogła pozostawić spory niedosyt, to ich zwycięstwo dzisiaj było niezagrożone.