Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 22 czerwca 2020

Od dawna obserwowałem Kalisz – wywiad z Mateuszem Kusem

Zawodnicy Energa MKS-u Kalisz nie mogą się doczekać nowego sezonu, większość zastanawia się jak będzie wyglądała ich współpraca z nowym trenerem. Takich problemów nie ma nowy obrotowy MKS-u, Mateusz Kus – zna trenera Strząbałę bardzo dobrze z gry w Kielcach. Pracowali razem w klubie, kiedy ten wygrywał Ligę Mistrzów w 2016 roku. Mateusz w pierwszej rozmowie jako zawodnik Energa MKS-u Kalisz opowiedział o swoich najprzyjemniejszych momentach w karierze, perspektywie na przyszły sezon i sytuacji PGE Vive Kielce w kontekście całej dyscypliny.

Wywiad z Mateuszem Kusem Energa MKS Kalisz / PGNiG Superliga piłka ręczna

Rozmowę mieliśmy zacząć od trochę innego tematu, rozmawiać raczej o przyszłym sezonie, ale jeszcze trwa konferencja prasowa PGE Vive Kielce. Dochodzą do nas dosyć szokujące informacje, nie wiem czy śledziłeś te doniesienia?

Mateusz Kus: Szczerze mówiąc nie oglądałem konferencji, chociaż klub jest bliski mojemu sercu, ale jestem zaganiany dziećmi w tym momencie i nie śledziłem tematu na bieżąco. 

Rozumiem. Prezes Servaas próbuje dograć kwestie finansowe, natomiast już zapowiedział, że sytuacja nie jest tak dobra, jak była jeszcze jakiś czas temu. Co Ty uważasz na ten temat, chyba byłoby szkoda dla całej polskiej piłki ręcznej, gdyby ta sytuacja miała odbić się na poziomie zespołu?

MK: Oczywiście, Vive Kielce jest naszą wizytówką w Polsce i zagranicą, będąc naszym najlepszym klubem. Na pewno każde osłabienie, czy to przez ubytek jakiegoś zawodnika, czy kogoś ze sztabu szkoleniowego na pewno byłoby osłabieniem dla całej piłki ręcznej. Myślę, że to wszystko jest spowodowane pandemią koronawirusa, wiele klubów odczuło jej skutki, widocznie może Vive najmocniej i takie mogą być konsekwencje. Mam nadzieję, że to wszystko jakoś uda się dograć, prezes Servaas jest świetnym biznesmenem i robi wszystko, żeby klub miał „ręce i nogi”. Trzymam za nich mocno kciuki.

Mateusz Kus Energa MKS Kalisz / PGNiG Superliga

Tak jak wspomniałeś na pewno największy wpływ na te wszystkie problemy klubów i w ogóle całej gospodarki miała pandemia, jesteś zawodnikiem, który grał w zeszłym sezonie za granicą. Opowiedz jak sytuacja wyglądała u Was.

MK: Jeśli chodzi o sport wyglądało to trochę inaczej niż w Polsce, bo trenowaliśmy i graliśmy troszeczkę dłużej. Gdy ja miałem sygnały, że w Polsce zawodnicy mają urlopy i liga jest zakończona my jeszcze graliśmy mecze chyba do końca marca, jeżeli dobrze pamiętam. Cały czas graliśmy i trenowaliśmy, dopiero gdy na Ukrainie zostały wprowadzone takie mocne obostrzenia, wszystko zostało zamknięte, dopiero wtedy zaczęliśmy trenować w domu. Mimo to były to treningi bardzo intensywne, bo liga był tylko zawieszona, nie wiedzieliśmy czy i kiedy będziemy kontynuować rozgrywki, więc musieliśmy być cały czas na najwyższych obrotach. Później, gdy zaczęto luzować obostrzenia spotykaliśmy się w małych grupkach na siłowni czy stadionie, żeby podtrzymywać tą formę. Jeśli dobrze pamiętam 12 maja wróciliśmy na halę, zaczęliśmy treningi, ale co do kontynuacji ligi nic nie było wiadome. Dopiero z końcówką maja podjęto decyzję, że liga zostaje zakończona i Motor Zaporoże kolejny raz zostanie mistrzem Ukrainy.

Rozegrałeś w Zaporożu dwa sezony, opowiedz trochę o grze zagranicą.

MK: To był moja pierwsza zagraniczna przygoda. Wybrałem Motor, ponieważ regularnie grali w Lidze Mistrzów. Liga ukraińska niestety jest na bardzo słabym poziomie, Motor Zaporoże dominuje ją od wielu lat. Kilka lat temu mieliśmy solidnego przeciwnika w drużynie ZTR-u Zaporoże, ale w tym i poprzednim sezonie to nie był ten sam zespół. W tym roku nawet zbankrutowali i upadli całkowicie. Liga jest w zasadzie półamatorska, na bardzo słabym poziomie, a Motor jest klubem budowanym przede wszystkim do gry w Lidze Mistrzów, a w tym sezonie rywalizowaliśmy jeszcze w SEHA Lidze. 

Wiemy już trochę o Motorze i lidze ukraińskiej, ale gdybyś mógł opisać wszystkim pokrótce swoje zadania na parkiecie. Jesteś obrotowym, ale słyniesz z gry obronnej, czym Twoim zdaniem charakteryzuje się dobry obrońca?

MK: Myślę, że musi dużo przewidywać co przeciwnik chce zrobić. To trochę taka „zabawa w kotka i myszkę”, musi przeczytać zamiary atakującego i najlepiej jeśli będzie w tym o krok przed nim, a nie o krok za nim. Każdy dobry obrońca cały czas się uczy, wielu z biegiem lat dochodzi do tego najwyższego poziomu, więc myślę, że ja też mam jeszcze kilka lat na grę i doskonalenie się, ale tak jak wspominałeś jestem również obrotowym. Zaczynałem jako obrotowy i cały czas mam nadzieję, że w ataku jeszcze kilka rzeczy mogę pokazać. 

Jeśli chodzi o obronę mówi się, nawet nie tylko w piłce ręcznej, że te elementy są niedoceniane, że zawodnicy specjalizujący się w grze obronnej wykonują „czarną robotę”. Odbierasz to w ten sposób, czy nie przejmujesz się takimi opiniami?

MK: Szczerze mówiąc nie przejmuje się tym. Ja robię swoje i bardzo to lubię. W ogóle uwielbiam grać w obronie i nie jest to tak, że stoję tam „za karę”, bo ktoś mnie tam postawił i powiedział: ty będziesz grał w obronie. Jakbym miał wybierać mógłbym grać tylko w obronie, chociaż tak jak powiedziałem, lubię też grać w ataku i zdobywać bramki. Mimo wszystko ważne dla mnie jest to, żeby skutecznie bronić. Wielu ekspertów mówi, że to właśnie obroną zdobywa się mistrzostwa, a atakiem wygrywa pojedyncze mecze. 

W pierwszych pytaniach opowiedziałeś trochę o sobie i poprzednich sezonach, ale wszystkich na pewno ciekawi skąd Twoja decyzja o wyborze Energa MKS-u Kalisz?

MK: Na pewno kierowałem się powrotem do Polski. Zdecydowałem razem z moją żoną, że raczej obierzemy taki właśnie kierunek. Na początku myślałem o zostaniu w Zaporożu, ale później skłanialiśmy się bardziej ku powrotowi, a cała pandemia, kiedy dopadła mnie zagranicą i nie mogłem wrócić do kraju, byłem z dala od rodziny, to wszystko uświadomiło mnie, że chyba najlepiej nam wszystkim będzie w Polsce. Co do Kalisza od zawsze podobała mi się ta drużyna, tak samo miasto i była to najlepsza oferta jaką otrzymałem z Polski. Chociaż były różne propozycje z kraju i zagranicy. 

W przyszłym sezonie zespół poprowadzi trener Tomasz Strząbała. Kiedy rozmawiamy z zawodnikami wszyscy mają wielki szacunek do trenera, natomiast nie wiedzą jak będzie wyglądała współpraca, bo nie pracowali z trenerem, natomiast Ty znasz trenera dobrze z pracy w Kielcach, zdradź kibicom trochę szczegółów.

MK: Trener Strząbała jest znany w środowisku i myślę, że nikomu nie trzeba go przedstawiać. Znam go z Kielc, chociaż jestem ciekawy naszej współpracy na linii pierwszy trener – zawodnik, bo wcześniej współpracowałem z nim, gdy był drugim trenerem. Bardzo dobrze wspominam tę współpracę, trener Strząbała bardzo pomagał mi przez te trzy lata w Kielcach, potrafi dać celną i bardzo cenną radę i zauważa bardzo dużo takich malutkich niuansów, te podpowiedzi bardzo sobie ceniłem. Na pewno jest wymagający, ale mi to nie przeszkadza. 

Osoba trenera była jakimś elementem, który mógł Cie przyciągnąć do tej oferty z Kalisza?

MK: Trener Strząbała odezwał się do mnie jako pierwszy w sprawie transferu do Kalisza i na pewno był tym magnesem, który pomógł mi w podjęciu tej decyzji. 

Ze wspomnień związanych z Kielcami najlepszym z nich jest chyba zwycięstwo w Lidze Mistrzów w 2016 roku?

MK: Ostatnio widziałem, że minęły już cztery lata od tego momentu, zobaczyłem gdzieś przypominające zdjęcia z tamtych czasów i faktycznie trochę wspomnień wróciło. Było to coś niezapomnianego i niesamowitego. Mój największy sukces w życiu, ale też polskiej klubowej piłki ręcznej. Na pewno towarzyszyła wszystkiemu wielka radość, choć, jak większość kibiców pewnie pamięta, finał był bardzo zacięty, prawdziwy rollercoaster. Przegrywaliśmy dziewięcioma bramkami, ale potrafiliśmy doprowadzić do dogrywki, a później wygrać w karnych. Była tam cała esencja tego co najpiękniejsze w piłce ręcznej. 

Kiedy ostatnio rozmawialiśmy z Maciejem Pilitowskim o jego występach na Mistrzostwach Europy to wspomniał, że jego zdaniem cechą odróżniającą zawodników z poziomu europejskiej czołówki od graczy ligowych jest zdolność do podejmowania decyzji w bardzo krótkim czasie. Potwierdzisz to, czy masz ewentualnie jakieś własne spostrzeżenia na ten temat?

MK: Myślę, że to bardzo celna uwaga, bo jeśli chodzi np. o warunki fizyczne zawodnicy ligowi nie odbiegają specjalnie od czołówki światowej, ale podejmowanie trafnych decyzji w ułamku sekund to na pewno wyróżnia zawodników klasy światowej.

Powiedziałeś, że zwycięstwo w Lidze Mistrzów to Twój największy sukces, ale kolejne z Twoich bardzo miłych wspomnień to pewnie Igrzyska Olimpijskie w Rio de Janeiro w 2016 roku.

MK: Jadąc na Igrzyska każdy cieszy z tego, że w ogóle tam jest. To zwieńczenie kariery i każdy sportowiec, niezależnie w jakiej dyscyplinie występuje, marzy o czymś takim, natomiast gdy już się tam jest cichutko marzy się o medalu. My też o tym  marzyliśmy, byliśmy bardzo blisko historycznego sukcesu, ale nie udało się, więc to wspomnienie ma taki słodko-gorzki smak. 

Wielu kibiców wspomina tamten turniej olimpijski jako jeden z ostatnich bardzo dobrych występów reprezentacji na wielkiej imprezie. Teraz trener Rombel dokonuje przebudowy kadry, jak oceniasz cały ten proces?

MK: Nie chciałbym powiedzieć, że jestem mega eskpertem i śledzę to bardzo dokładnie, bo nie mam aż tyle czasu mówiąc szczerze, ale znam trenera Rombla ze współpracy w Motorze Zaporoże. Wiem jakim jest trenerem i myślę, że wiem co próbuję zrobić w reprezentacji. Stara się przygotowywać ją w oparciu o młodych zawodników, ale jest też kilku starszych wyjadaczy, z których można brać przykład. Buduje kolejną generację, kadrę na lata, pewnie na mistrzostwa, które odbędą się w Polsce. Musi być oceniany nie po pojedynczych meczach, tylko po tym jaki progres robią zawodnicy i dopiero po latach po tym czy osiągną sukces, chociaż wiem jak to trudne, bo szkoleniowca ludzie oceniają właśnie po pojedynczych zwycięstwach.

Jeśli chodzi o przyszły sezon i najbliższe lata stawiasz przed sobą jakieś cele?

MK: Moim założeniem jest po prostu wygrać kolejny mecz, do każdego z nich podchodzić jakby był meczem o mistrzostwo i starać się go wygrać. Na pewno przyszły sezon będzie zarówno dla mnie, jak i dla całego Kalisza nowy i ciężki. Po pierwsze przez pandemię, nikt nie wie jak to wszystko będzie wyglądać, czy będą kibice, w jakiej formule w ogóle liga wróci. Dla mnie jest to powrót do PGNiG Superligi, ale dla całej drużyny może być to trochę wymagający sezon, jest przebudowa, nowy trener, kilku nowych zawodników. Musimy się poznać, zgrać, poznać nową taktykę, myśl szkoleniową, więc na pewno będzie ciekawie. 

Na koniec wszystkich zawodników prosimy o wytypowanie zawodnika z Superligi, na swojej pozycji, którego doceniają, z chęcią obserwują, może trochę wzorują się na nim. Jako, że w zeszłym sezonie występowałeś za granicą możesz wytypować po prostu jednego z zawodników przeciw któremu występowałeś. Kogo chciałbyś wyróżnić?

MK: Myślę, że połączę tutaj i wspomnę o zawodniku przeciwko któremu występowałem w Lidze Mistrzów, ale też występuje w PGNiG Superlidze. Zawsze podobał mi się styl i gra obronna Mariusza Jurkiewicza, z którym miałem przyjemność grać. Poprzedni sezon był jego ostatnim w Kielcach, niestety był trapiony przez kontuzje, ale bardzo podoba mi się to jak myśli na boisku w obronie i, to o czym wspominałem, świetnie przewiduje zachowania i ruchy napastnika.

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: