Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 3 czerwca 2019

PGE VIVE Kielce czwartą drużyną Europy

W meczu o trzecie miejsce VELUX EHF FINAL4 drużyna PGE VIVE Kielce przegrała z Barcą Lassa 35:40. Spotkanie obfitowało w wiele zwrotów akcji, ale niestety to Katalończycy okazali się lepsi. Fantastyczny występ zaliczył Arkadiusz Moryto, który zdobył w sumie dziesięć bramek, z tego osiem z rzutów karnych.

Barca Lassa – PGE VIVE Kielce 40:35 (20:16)

Barca Lassa: Perez de Vargas, Moller – Tomas, Entrerrios, Sorhaindo, Andersson, Arino, N’guessan, Gomez, Goncalves Dos S, Dolenec, Mem, Brito, Ilic, Palmarsson, Fabregas

PGE VIVE Kielce: Cupara, Ivić, Wałach – Bis, A. Dujshebaev, Aginagalde, Jachlewski, Janc, Lijewski, Jurkiewicz, Kulesh, Moryto, Mamić, Cindrić, Fernandez, Karalok

Wysokie tempo, dużo bramek i sporo interwencji bramkarskich – tak wyglądały pierwsze minuty meczu o brąz VELUX EHF FINAL4 2019. Zaczęło się od trafienia Diki Mema, a potem rzutu karnego (pięknie wykonanego w trzecie tempo) Alexa Dujshebbaeva i szaleńczej kontry Marko Mamicia. Było dobrze. Niestety nie za długo. Kolejną próbę Alexa z siódmego metra powstrzymał Gonzalo Perez de Vargas i od tego momentu rozpoczął się bardzo dobry okres gry bramkarza.

Po drugiej stronie Vladowi Cuparze zajęło trochę więcej czasu, by wpaść w swój trans, aż wreszcie w dwunastej minucie powstrzymał Nemanję Ilicia z siedmiu metrów i Cedrica Sorhaindo z koła. CU-PA-RA popłynęło z trybun, a nasz bramkarz razem z kibicami cieszył się z udanych interwencji. Jego koledzy. Luka Cindrić i Angel Fernandez skutecznie wykorzystali kontry, zdobywając dwie bramki z rzędu. W czternastej minucie przegrywaliśmy 7:9.

Wtedy zaczęło brakować szczęścia. Piłka rzucona przez Lukę Cindricia odbiła się od słupka, po czym wypadła na zewnątrz bramki. Luka nie poddawał się i tak jak wczoraj, w meczu z Veszprem, dyrygował swoimi zawodnikami i sam przedzierał się przez mur obronny Barcy. W kilku innych sytuacjach straciliśmy piłkę, a Katalończycy kontrowali nas, w bardzo szybkim tempie uzyskując przewagę 12:7.

Los chyba grał w ruletkę z obiema drużynami, bo po kilku minutach zaczął sprzyjać kielczanom. Dwa kolejne rzuty karne wykorzystał Arkadiusz Moryto, przy czym w drugiej próbie piłka zatańczyła na palcach Pereza de Vargasa i nonszalancko wpadła pod jego poprzeczkę. Za chwilę akcję Barcy wybronił Vladimir Cupara, prostopadle podał piłkę do Arcioma Kataloka niemal przez całe boisko, po czym kielczanie wymienili między sobą jeszcze kilka podań i nie wiedzieć, jakim cudem, piłka jakoś przebiła się przez gąszcz rąk rywali do Krzysztofa Lijewskiego, który zdobył kolejne trafienie dla PGE VIVE. Na siedem minut przed końcem przegrywaliśmy 12:15.

Barca cały czas jednak „była w gazie”. Zdobywanie bramek podopiecznym Xaviego Pascuala przychodziło łatwiej niż kielczanom. Bramkę Vlada Cupary bombardowali przede wszystkim Lasse Andersson i Aron Palmarsson. Na szczęście bezbłędny w rzutach karnych pozostawał Arkadiusz Moryto, dzięki któremu cyfry w wyniku kielczan powoli posuwały się do przodu. W pierwszej połowie Arek w ten sposób zdobył aż pięć bramek, gdy kielczanom przez siedem minut nie udawało się zdobyć trafienia z gry. Pierwszą połowę zakończyliśmy stratą 16:20.

Druga część gry zaczęła się źle. Po ośmiu minutach Vive przegrywało 21:27. W ataku szło im jak po grudzie, w obronie nawet nie bardzo miało jak iść, bo Barca w błyskawicznym tempie zdobywała kolejne bramki. Alex Dujshebaev i Arciom Karalok robili, co mogli, by dokładać do wyniku choć pojedyncze trafienia. W trzynastej minucie, gdy dwie minuty kary otrzymał Uladzislau Kulesh, na środek rozegrania wszedł Julen Aginagalde, który ze względu na uraz mięśnia dwugłowego z poprzedniego spotkania miał pojawić się na parkiecie tylko wtedy, gdy będzie naprawdę źle. Było.

Do bramki wszedł Filip Ivić. I wreszcie Katalończycy zaczęli popełniać błędy. Tracili piłkę za piłką, co Blaz Janc, Mateusz Jachlewski i Arciom Karalok wykorzystywali w kontrach, a między słupkami wsparcie dawał Ficio. Kielce zaczęłu odrabiać straty! Na kilkanaście minut przed końcem przegrywali już tylko 29:31! Ławka kielczan żyła emocjami tego meczu i co chwilę podskakiwała z radości.

Podobnie jak wczoraj jednak, zabrakło decydujących trafień, które doprowadziłyby do remisu. Zabrakło celności i konsekwencji, by wreszcie wyrównać rezultat. Barca w tych trudnych, stresujących momentach okazywała się być po prostu bardziej doświadczona, a i miało się wrażenie, że zespołowi z Katalonii pomagało przynajmniej szczęście. Ostatecznie, po wielkim zrywie i wspaniałej gonitwie kielczan, która jednak nie pozwoliła dogonić podopiecznych Xaviego Pascuala, przegraliśmy w meczu o brąz 35:40.

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: