Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 19 października 2020

Publicystyka Superligi: Finałowe odliczanie

PGNiG Superliga nie doczekała się jeszcze oficjalnego hymnu (choć mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu i jakby co, proszę pamiętać, że to ja pierwszy się o to upomniałem, bo skoro w Champions League można, to czemu nie u nas), ale gdyby wybierać jakiś utwór tylko na ten sezon, według mnie jedynym kandydatem byłby „The final countdown” zespołu Europe. Na potrzeby naszych rozgrywek piłki ręcznej odliczanie zaczynamy od 182 i kontynuujemy oby aż do zera.


Ta liczba to oczywiście suma wszystkich meczów zaplanowanych na ten sezon – 26 serii po siedem spotkań każda. Jasne, każdy klub ma na najbliższe siedem miesięcy swoje cele – dla jednych to utrzymanie, dla innych medal, dla nielicznych złoto. Ale nie oszukujmy się, w tym sezonie cała zabawa kręci się wokół tego, żeby rozegrać wszystkie mecze, a koronawirus zebrał jak najmniejsze żniwo.


Pierwsze trzy serie poszły jak z płatka, odliczyliśmy do 161. Dalej się trochę zacięło, ale do tej pory udało się zjechać do 155, czyli ciśnienie wciąż jest wysokie. Muszę przyznać, że zupełnie mi już nie przeszkadza, kiedy mecze odbywają się w ciągu tygodnia, bo autentycznie cieszę się, że do każdego z nich jednej i drugiej drużynie udało się doprowadzić. 


Zresztą w większości spotkań naprawdę trudno się przyczepić do braku emocji. Weźmy takie Puławy – przyjeżdża przedostatni w tabeli Piotrkowianin, który jeszcze nic nie wygrał za 3 pkt, i przez większość meczu leje faworyta aż iskry idą (29:24 w 52. min!). Do sensacji (no, może niespodzianki, bo byłby remis) brakowało dwóch sekund, gdy Michał Szyba przypomniał sobie pewien słynny mecz sprzed 2083 dni i tak jak wtedy załatwił sprawę. Nie dziwię się wściekłości trenera gości Bartosza Jureckiego na sędziów, bo po zwycięstwie, które jego ekipie tak paskudnie wymknęło się w ostatniej chwili, musiał na kimś wyładować złość. A przecież nie zrobi tego na Adamie Pacześnym, który pół minuty wcześniej nie trafił z sześciu metrów do praktycznie pustej bramki Azotów… A tak zupełnie na marginesie – gratulacje dla skrzydłowego Piotrkowianina Piotra Swata, który właśnie rozpoczął dziewiątą setkę ligowych goli.

Azoty – Puławy – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 31:30 /PGNiG Superliga


W Mielcu też mogą żałować, że nie wygrali, ale tam podział punktów można uznać za sprawiedliwy (o ile w ogóle w sporcie pojęcie tak rozumianej sprawiedliwości ma rację bytu). Stal była lepsza w pierwszej, Energa w drugiej połowie. Nie kibicowałem żadnej drużynie, ale mimo średniego poziomu gry i pustych trybun to spotkanie wywoływało emocje. I o to chodzi. Oprócz świetnej gry bramkarza kaliszan Mikołaja Krekory (50 proc. skuteczności) zapamiętam z tego meczu sytuację z Mateuszem Kusem. – Odbijamy się od Kusa – głośno mówił do swoich graczy trener Stali Dawid Nilsson podczas wygranej przez jego zespół pierwszej połowy. Na początku drugiej, przy stanie 16:14 dla Stali, Kus wyleciał z boiska z gradacji kar. I co? I po dziesięciu minutach grająca już bez szefa obrony Energa objęła prowadzenie 19:17. Morał z tego taki, że coś, co na pierwszy rzut oka wygląda na osłabienie, wcale nie musi nim w rzeczywistości być.

Stal Mielec – Energa MKS Kalisz 23:23 (k 3:5) / PGNiG Superliga


No ale w przypadku zakoronawirusowanej Gwardii ten morał zupełnie nie miał szans się sprawdzić. Opolanie w Kielcach bez ośmiu zawodników od początku byli skazani na porażkę i tak się stało, a 15 goli straty to w tej sytuacji nawet nie powód do wstydu. Ot, po prostu odhaczony mecz. Już numer 27 w tym sezonie.

Łomża Vive Kielce – Gwardia Opole 39:24 / PGNiG Superliga
Publicystyka PGNiG Superligi

Publicystyka Superligi to nowy projekt komunikacyjny PGNiG Superligi. Eksperci zajmujący się piłką ręczną będą w każdy poniedziałek komentować najważniejsze wydarzenia z ligowych rozgrywek.

Autor: WOJCIECH OSIŃSKI
dziennikarz Przeglądu Sportowego

O piłce ręcznej pisze od lat 90., czyli epoki przedinternetowej, kiedy Warszawianka należała do ścisłej czołówki ekstraklasy, większość obecnych trenerów zaczynała dopiero karierę zawodniczą, a sport w dodatku stołecznym Gazety Wyborczej zajmował nawet sześć stron. Od  ponad dekady związany z Przeglądem Sportowym, dla którego z niesłabnącą pasją opisuje handball w wydaniu klubowym i reprezentacyjnym.

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: