Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 27 sierpnia 2020

Thriller w końcówce, ale Trójkolorowi w półfinale PGNiG Pucharu Polski

Zaczęło się! Po prawie sześciu miesiącach przerwy, Górnik Zabrze wrócił do gry o stawkę! Tuż przed startem rozgrywek ligowych Trójkolorowi mieli do nadrobienia ćwierćfinał Pucharu Polski przeciwko Zagłębiu Lubin. Forma obu zespołów była zagadką, więc na kibiców czekało sporo wyczekiwanych emocji! 

Krzysztof Łyżwa Górnik Zabrze w meczu PGNiG Pucharu Polski

Z przedsezonowych sparingów wynikało, że na mocne ogniwa w zespole wyrosną Łukasz Gogola i Krzysztof Łyżwa. I faktycznie obaj prędko w ładnym stylu przywitali się z kibicami. Pierwszy z nich świetnie wykonanym w pierwsze tempo karnym, drugi imponującym przechwytem w obronie.

Zabrzanom nieco zacięły się celowniki i przestrzelili cztery okazje z rzędu. Rywale swoje szanse wykorzystywali i zaliczyli cztery bramki w serii, wychodząc na prowadzenie 7:4. Mogło ich jednak trwożyć zaskakujące osłabienie, wszak z wyrazem bólu i trzymając się za lewe kolano upadł Maciej Tokaj, ex-zabrzanin, który aktualnie wyrósł na lidera w młodym zespole z Dolnego Śląska. Siedmiominutowy impas strzelecki gospodarzy przełamał wreszcie Bartek Bis, zdobywając piątą bramkę dla zabrzan. Drugi bieg włączył także Martin Galia, wyłapujący kilka trudnych do obrony prób rywali. a po chwili po trafieniach Dudkowskiego i Gogoli było już 7:7. Lubinianie prędko jednak odpowiedzieli dwoma trafieniami Kamila Netza i znów zaczęli kontrolować wynik. Przełomowym momentem była jednak obrona rzutu karnego wykonywanego przez Chchykałę. Marcin Galia idealnie wyczuł intencje rywala, a dzięki tej stracie okazji do zwiększenia przewagi, zabrzanie mieli szansę wywalczyć remis. Po chwili prowadzenie 11:10 dał kolejny rzut karny, tym razem sfinalizowany przez Jana Czuwarę. “Kojot” po chwili dołożył jeszcze dwie siódemki i jedno trafienie z akcji, powiększając przewagę gospodarzy do wyniku: 15:11. Rywale zdołali jednak jeszcze przed końcową syreną trafić dwukrotnie, kończąc pierwszą połowę z dwubramkową stratą. 

Nikt chyba nie spodziewał się, że druga połowa rozpocznie się aż tak dynamicznie. Nie minęło jeszcze pięć minut, a Trójkolorowi zanotowali aż pięć bramek, w większości ze świetnie wypracowanych obroną kontr. Rywale odpowiedzieli tylko raz, trafieniem Marciniaka. Wynik 20:14 zmotywował trenera Hipnera to wzięcia czasu, by po męsku porozmawiać ze swoimi podopiecznymi do cięższej pracy. Najwięcej z narady wyniósł chyba Roman Chychykało, który dwa razy z rzędu wpisał się na listę strzelców i świetnie też dyrygował swoimi kolegami. Zabrzanie jednak wciąż zwierali szyki w obronie, a te przynosiły kolejne okazje do łatwych bramek. 

Goście jednak poczuli w końcu wiatr w żagle i uruchomili linię rozegrania, która zaczęła rozbijać defensywę zabrzan, a na listę strzelców zdołał dwukrotnie wpisać się Mikołaj Kupiec. Ostro zapracowała też pierwsza linia i kolejne dwa trafienia z rzędu zaliczył Michał Stankiewicz (26:21). Na dziesięć minut przed końcem zabrzanie stanęli przed trudnym wyzwaniem, wszak musieli przez ponad minutę grać w podwójnym osłabieniu. A mimo tego akcję wykończyć zdołał Paweł Dudkowski! Lubinianie wciąż jednak gonili wynik i na siedem minut przed końcem tracili już tylko dwie bramki (29:27). Szykował się więc mały thriller! Obie drużyny wymieniały się ciosami, rzucali bramka za bramkę. Sporym osłabieniem obrony Lubina była czerwona kartka dla Krzysztofa Pawlaczyka za faul na Łukaszu Gogoli. Zabrzanie jednak nie wykorzystali okazji i na 120 sekund przed końcem prowadzili tylko jednym trafieniem (31:30). Chwilę później odpowiedział jednak Gogola. W kluczowym momencie, dosłownie 60 sekund później Jakub Skrzyniarz nie miał nawet chwili wątpliwości przy karnym w wykonaniu Hajnosa i odbił próbę z linii siódmego metra! Zabrzanie mieli 40 sekund na przeprowadzenie akcji, która dobiłaby Lubin, wszak dwubramkowe prowadzenie to wciąż nie była pewna przewaga w tak dynamicznym spotkaniu. Wpierw Skrzyniarz znów odbił karnego, tym razem w próbie Jakuba Bogacza, a wynik ustalił Marka Daćkę.  

Górnik Zabrze – Zagłębie Lubin 33:30 (15:13) 

Górnik: Galia, Skrzyniarz – Bondzior 3, Daćko 1, Bis 3, Tomczak 5, Łyżwa 3, Sluijters 2, Czuwara 4, Buszkow 1, Gliński, Gogola 6, Dudkowski 5, Adamuszek. Trener: Marcin Lijewski

Kary: 16 minut (Bondzior, Bis 2, Tomczak, Łyżwa 2, Gliński, Adamuszek)

Karne: 8/8

Zagłębie: Bartosik 1, Wiącek, Schodowski – Stankiewicz 3, Bysiak 2, Netz 5, Pawlaczyk 2, Sroczyk 1, Tokaj, Pietruszko 1, Marciniak 3, Hajnos 2, Bogacz 2, Kupiec 5, Adamski. Chychykało 3. Trener: Jarosław Hipner 

Kary: 12 minut (Stankiewicz, Bysiak 2, Pawlaczyk, Kupiec, Chychykało)

Czerwona kartka: Pawlaczyk, bezpośrednio

Karne: 2/6

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: