Czas do najbliższego meczu odlicza

DD D H H M M S S
-:-
Już wkrótce mecz w Twojej okolicy. Kibicuj z trybun 12 maja w Mielcu.
Kup bilet

Aktualności

Dodano: 10 października 2021

Wybrzeże w Zabrzu walczyło do końca i wyszarpało komplet punktów

Po reprezentacyjnej przerwie PGNiG Superliga wróciła do Zabrza. Ich pierwszym październikowym rywalem było Torus Wybrzeże Gdańsk, które do Zabrza przyjechało w nieco okrojonym, bo jedynie czternastoosobowym składzie. Zabrzanie również musieli skorzystać z usług juniorów – Szymona Muchy czy Igora Bykowskiego. Ostatecznie jednak zawiedli ci o wiele bardziej doświadczeni zawodnicy i to Torus Wybrzeże wróciło do Gdańska z kompletem punktów. 

Mecz rozpoczął się dość ospale. Obie drużyny choć kreowały sytuacje rzutowe, to jednak praca nad nimi przypominała raczej zajęcia treningowe, a nie mecz o stawkę. Spotkanie rumieńców nabrał dopiero w okolicach dziesiątej minuty, kiedy nad indywidualnymi błędami dominować zaczęły nieco bardziej misterne akcje w ataku. To wyraźniej dostrzec można było w postawie Trójkolorowych, którzy wyszli na dwubramkowe prowadzenie. To jednak wyraźnie nie zaspokojało potrzeb Marcina Lijewskiego, który donośnymi komentarzami domagał się od swoich podopiecznych całkowitego zdominowania rywala z Trójmiasta. Zabrzanie po kwadransie wyszli więc na prowadzenie 8:4, a wynik ten ustalił Michał Adamuszek… trafieniem z linii 6. metra! To był znak dla trenera Mariusza Jurkiewicza, by poprosić o czas i spróbować naprawić to, w czym zawodnicy Wybrzeża wyraźnie słabowali. Instrukcje przyniosły świetne trafienie w wykonaniu Mosquery, ale także o wiele więcej agresji w obronie. A ta dała niedawnemu strzelcowi bramki rodem z Kolumbii… drugie już wykluczenie dwuminutowe. I to zaledwie w 17. minucie spotkania! Goście jednak znów zbliżyli się do Górnika na dwie bramki, co zmusiło szkoleniowca zabrzan do rzucenia zielonej tabliczki na sędziowski stolik. 

Wciąż jednak lepiej prezentował się zespół z Gdańska, który konsekwentnie odrabiał straty. Co więcej, zacieśnił szyki w obronie, utrudniając znacznie drogę do bramki gospodarzom. Trudno jednak było znaleźć odpowiedzi na tak fantastyczne rzuty, jak próba Mateusza Wróbla, która choć na raty, to jednak znalazła drogę do bramki i dała kontaktowe trafienie gościom, na 8:9. W odpowiedzi sam sobie akcję wykreował Piotr Rutkowski, który zdołał zdobyć dziesiąte trafienie dla zabrzan. Później jednak wręcz dosłownie bramkę zamurował Miłosz Wałach, bezlitośnie odbijający kolejne próby gospodarzy. Wreszcie w 27. minucie gdańszczanie zdołali wypracować wymarzony remis, ale ich ambicje dążyły ku zdobyciu prowadzenia.   Dopiero w dwóch ostatnich minutach pierwszej połowy zabrzanie wrócili na właściwe tory i zdołali wyjść na prowadzenie 12:10. W regulaminowym czasie gry odpowiedzieć jednak zdołał jeszcze świetnie dysponowany Mateusz Kosmala, więc tablica po 30 minutach wskazywała wynik 12:11. 

Druga połowa pokazała jak bardzo potrzebna Górnikowi była szczera rozmowa w szatni. Zabrzanie wyraźnie zdynamizowali się w ataku, a pierwsze skrzypce zaczął grać Damian Przytuła, który choć nie trafiał przy każdej próbie, to po jego atakach ręce same składały się do oklasków. Na środku piłkę rozgrywał Paweł Krawczyk, który de facto został jedynym nominalnym środkowym po meczowej kontuzji ścięgna Achillesa Kondratiuka. Gdańszczanie próbowali znaleźć remedium na ataki zabrzan, wysuwając linię obrony na okolice dziewiątego metra. W 42. minucie doszło do sporego zamieszania. Wpierw sędziowie wskazali karę wykluczenia dla Gogoli za nieodłożenie piłki po gwizdku, po czym po długiej dyskusji z oboma szkoleniowcami i częścią zawodników ta kara została anulowana, ale wykluczenie trafiło ostatecznie do Jakuby Skrzyniarza, prawdopodobnie za błędną zmianę. Mecz nieco zatracił na dynamice, ale nie brakowało wielu emocji. Na kwadrans przed końcem wykluczenie zobaczył MAteusz Jachlewski za brutalne trafienie w twarz Michała Adamuszka. Po chwili debiutancką bramkę zdobył Szymon Mucha, a sam Adamuszek… zobaczył dwie minuty kary. To tylko woda na młyn dla gdańszczan, którzy wykorzystali dziurę w obronie i wyszli w 37 minucie na prowadzenie 20:19. Atak zdecydowanie nie kleił się Górnikom. Wyrównanie wywalczył świetnie spisujący się Przytuła, ale to wciąż było za mało. Na dziesięć minut przed końcem jedną bramkę bliżej zwycięstwa byli Wybrzeżanie. Co gorsza, Łukasz Gogola nie zdołał wykorzystać rzutu karnego, a goście dołożyli kolejną bramkę przewagi – 22:20. Zwycięstwo zakładane jeszcze kilka minut wcześniej zaczęło się zabrzanom wymykać z rąk. Kolejne akcje ofensywne po prostu nie wychodziły, a w ostatecznym rozwiązaniu meczu gdańszczanom przeszkadzała jedynie nieskuteczność i ostrzeliwanie poprzeczki. Tablica zegarowa wciąż jednak wskazywała dwubramkowe prowadzenie WYbrzeża. Nadzieją mogło być wykluczenie dla Jacka Suleja, a co za tym idzie wyrwa w obronie Gdańska. A mimo tego gospodarze nie zdołali znaleźc drogi do bramki – piłka po mocnym rzucie Łyżwy wręcz objęła słupek, ale linii bramkowej nie przekroczyła. Gospodarze zdecydowanie zaczęli gonić wynik, ale na przeszkodzie wciąż stawał im MIłosz Wałach, który konsekwetnie odbijał kolejne próby.  Końcówka była prawdziwym horrorem. Zabrzanie wyszli w obronie “każdy swego”, co dało im bramkę na 22:23. Rywale nie zdołali powiększyć przewagi i po zamieszaniu przed szansą na remis stanęli zabrzanie. Próbował Przytuła, ale jego piłka posłana pomiędzy rękami obrońców trafiła ostatecznie w Wałacha i to Wybrzeże mogło się cieszyć z kompletu punktów. MVP meczu został najskuteczniejszy zawodnika spotkania, Mateusz Kosmala. 

Górnik Zabrze – Torus Wybrzeże Gdańsk 22:23 (12:11)

Górnik: Galia, Skrzyniarz – Molski, Bis 2, Mucha 1, Łyżwa 2, Krawczyk, Gogola 3, Ivanytsia 3, Kondratiuk, Dudkowski, Kaczor, Bykowski, Adamuszek 1, Rutkowski 1, Przytuła 7. Trener: Marcin Lijewski

Kary: 6 minut (Ivanytsia, Skrzynairz, Adamuszek)

Karne: 3/4

Wybrzeże: Wałach, Chmieliński – Stojek, Mosquera Mayo 1, Pieczonka 1, Leśniak, Doroschuk, Jachlewski 1, Sulej 1, Kosmala 8, Papaj 2, Wróbel 3, Tomczak 4, Janikowski 2. Trener: Mariusz Jurkiewicz

Kary:  14 minut (Mosquero Mayo 2, Doroschuk 2, Sulej 2; Jachlewski – czerwona kartka bezpośrednio)

Czerwona kartka: Jachlewski 

Karne:   1/1

Marcin Lijewski

Marcin Lijewski

Mateusz Kosmala

Mateusz Kosmala

Mariusz Jurkiewicz

Mariusz jurkiewicz

Damian Przytula

Damian Przytula

Runda zasadnicza

M Drużyna M P

Przeczytaj jeszcze: